Co robic, gdy oryginal jest niespojny Thread poster: GingerR
| GingerR Local time: 09:35 English to Polish + ...
Kochani, Prosze o rade. Co robic, gdy do tlumaczenia dostajemy tekst umowy "poskladany" z kawalkow roznych umow, np: 1. Pisownia: angielskie terminy pisane wielka litera (czasem definiowane, czasem nie, czasem pisane drukiem) 2. Format: kilka rodzajow formatowania w jednej umowie Co do drugiego punktu - staram sie zachowac format oryginalu, czyli co punkt to inna wersja (zlecenie brzmi: ma wygladac jak oryginal.... to bedzie wygladac, brrr) ... See more Kochani, Prosze o rade. Co robic, gdy do tlumaczenia dostajemy tekst umowy "poskladany" z kawalkow roznych umow, np: 1. Pisownia: angielskie terminy pisane wielka litera (czasem definiowane, czasem nie, czasem pisane drukiem) 2. Format: kilka rodzajow formatowania w jednej umowie Co do drugiego punktu - staram sie zachowac format oryginalu, czyli co punkt to inna wersja (zlecenie brzmi: ma wygladac jak oryginal.... to bedzie wygladac, brrr) Natomiast co do pierwszej kwestii, to juz jestem zupelnie glupia... jaka litera pisac, jakie terminy i, w ogole, o co tu chodzi No i bardzo ogolne pytanie, ktore pewnie na tym forum padalo sto razy.... czy tlumacz ma prawo/obowiazek z oryginalu napisanego fatalnie zrobic tlumaczenie mające rece i nogi?... Czy jesli autor nie zadal sobie trudu dopracowania tekstu, albo robi bledy, to my mamy za niego to "wygladzac"... Cisnienie = 1000, sila = 0 Moze to wynik calej serii ostatnio otrzymanych zlecen, ktore (baaardzo) odbiegaja od normy (bo do idealu to im bardzo daleko). A moze "pierwszy kryzys tlumacza"... ▲ Collapse | | | Jerzy Czopik Germany Local time: 09:35 Member (2003) Polish to German + ... Starać się ujednolicić | Mar 2, 2004 |
Ale co mnie tu dziwi, to fakt, że Ci się to jeszcze do tej pory nie przytrafiło. Niestety ja z przykrością stwierdzam, że dokumenty przychodzące z Polski są okropnie niespójne, raz zwią się sprzedającym, a innym razem zbywającym, przy czym to jest jeszcze pryszcz... Formatowanie w dokumentach klientów jest ogólnie katastrofalne, mam zawsze takie wrażenie, że pisze osoba, która wczoraj skończyła kurs pisania na maszynie, a przedwczoraj dostała na siłę świadectw... See more Ale co mnie tu dziwi, to fakt, że Ci się to jeszcze do tej pory nie przytrafiło. Niestety ja z przykrością stwierdzam, że dokumenty przychodzące z Polski są okropnie niespójne, raz zwią się sprzedającym, a innym razem zbywającym, przy czym to jest jeszcze pryszcz... Formatowanie w dokumentach klientów jest ogólnie katastrofalne, mam zawsze takie wrażenie, że pisze osoba, która wczoraj skończyła kurs pisania na maszynie, a przedwczoraj dostała na siłę świadectwo z podstawówki... I to po obu stronach granicy. Najgorsze są teksty, pisane przez prezesów, którzy uważają, iż nie potrzebują prawnika do pisania umowy. Zębami zgrzytać. Włącz sobie ładną, relaksującą muzykę i ujednolicaj, tak zachowasz swe zdrowie najdłużej. Denerwowanie się nic nie pomoże, a do klienta z tym i tak pójść nie możesz, bo w najlepszym wypadku powiedzą, że tak jest ok., a w najgorszym się bardzo obrażą. Pozdrawiam Jerzy ▲ Collapse | | | Moje doświadczenia | Mar 2, 2004 |
Też już mi się zdarzały teksty, od których w najlepszym razie włosy stawały mi dęba na głowie. Ostatnio był to akt notarialny, który pisał jakiś niedouczony notariusz, a kiedy do niego zadzwoniłam, bo mi wyobraźni na interpretację jego wymysłów nie starczyło, obruszył się i powiedział, że on w tym akcie nic niezrozumiałego nie dostrzega. Powiedziałam sobie wtedy: OK, będę tłumaczyć tak, jak sama chciałabym to przeczytać czyli zrozumiale i przejrzyście,... See more Też już mi się zdarzały teksty, od których w najlepszym razie włosy stawały mi dęba na głowie. Ostatnio był to akt notarialny, który pisał jakiś niedouczony notariusz, a kiedy do niego zadzwoniłam, bo mi wyobraźni na interpretację jego wymysłów nie starczyło, obruszył się i powiedział, że on w tym akcie nic niezrozumiałego nie dostrzega. Powiedziałam sobie wtedy: OK, będę tłumaczyć tak, jak sama chciałabym to przeczytać czyli zrozumiale i przejrzyście, a jeżeli coś się nie będzie zgadzało, to nie moja wina (i mogę to udowodnić przedstawiając tekst żródłowy). I tego się trzymam. Format staram się najcześciej zachować, ale jeżeli jest nie do przyjęcia, jak w Twoim przypadku, to ujednoliciłabym i basta. Na początku mojej działalności tłumaczeniowej, też miałam wątpliwości, czy coś zmieniać lub interpretować, ale po różnych takich doświadczeniach ze stylem i ortografią różnych "mądrych" ludzi (przede wszystkim sędziów, prokuratorów i innych notariuszy), zrobiłam się "cool" i najważniejsze dla mnie jest to, aby moje tłumaczenie miało ręce i nogi i wyglądało przyzwoicie, bo w końcu to i tak zawsze wina tłumacza, jeżeli tłumaczenie jest nieprzyswajalne, a nie tego, kto zredagował tekst wyjściowy. Pozdrawiam ab ▲ Collapse | | | GingerR Local time: 09:35 English to Polish + ... TOPIC STARTER przytrafilo sie, przytrafilo... | Mar 2, 2004 |
ale z reguly bylo przeplatana porzadniejszymi dokumentami... niestety, ostatnio wszystko (no, prawie wszystko) co przylatuje wola o pomste do nieba Ja juz mialam okazje pare razy sugerowac biuru tlumaczen, z ktorym wspolpracuje, aby dorzucilo uslugi sekretarskie - chetnie przyjme mimo, ze guru edycji komputerowej to ja nie jestem z innych ciekawostek... w tej umowie, z ktora walcze - obowiazuj... See more ale z reguly bylo przeplatana porzadniejszymi dokumentami... niestety, ostatnio wszystko (no, prawie wszystko) co przylatuje wola o pomste do nieba Ja juz mialam okazje pare razy sugerowac biuru tlumaczen, z ktorym wspolpracuje, aby dorzucilo uslugi sekretarskie - chetnie przyjme mimo, ze guru edycji komputerowej to ja nie jestem z innych ciekawostek... w tej umowie, z ktora walcze - obowiazujaca wersja jezykowa jest... wersja polska! ▲ Collapse | |
|
|
Uwe Kirmse Local time: 09:35 Polish to German + ... Z g... cukierkow nie zrobisz :-( | Mar 2, 2004 |
Tak sie mowi w sposob dosc drastyczny w Niemczech. GingerR wrote: ...No i bardzo ogolne pytanie, ktore pewnie na tym forum padalo sto razy.... czy tlumacz ma prawo/obowiazek z oryginalu napisanego fatalnie zrobic tlumaczenie mające rece i nogi?... Czy jesli autor nie zadal sobie trudu dopracowania tekstu, albo robi bledy, to my mamy za niego to "wygladzac"... Jezeli masz tlumaczenie literackie, to wygladzaj. W najlepszym przypadku oryginal bedzie do niczego, a tlumaczenie stanie sie bestsellerem. Piszesz jednak, ze tlumaczysz umowe. Z umow wynikaja dla stron okreslone obowiazki. Jezeli sformulowania sa jakies tam kiepskie, ale te obowiazki sa mimo wszystko okreslone jednoznacznie, to wygladzaj. Jezeli tekst jest jednak na tyle kiepski, ze nie za bardzo wiadomo, o co chodzi - tzn. w przypadku jakichs sporow zostanie szerokie pole dla interpretacji umowy - powinnas zachowac te kiepskie sformulowania, niedokladnosci, dwu- lub wieloznacznosci, o ile nie mozesz wymusic na zleceniodawcy poprawienia tych bledow (a zazwyczaj nie mozesz). Nie moze bowiem dojsc do sytuacji, w ktorej zleceniodawca, ktory nie potrafil dobrze sformulowac umowy, jest zdania, ze mial na mysli XXX, a w poprawionym tlumaczeniu zinterpretowano to jako YYY. Wygladzenie nie moze doprowadzic do zmiany tresci, a taka zmiana tresci jest rowniez wprowadzenie jakiejs tresci tam, gdzie jej nie ma. Aha, a jesli wersja obowiazujaca jest polska, mozesz sobie tlumaczac na inny jezyk pozwolic na troche wiecej wygladzania niz w przypadku, kiedy obie wersje sa jednakowo wiazace, bo nikt na podstawie tlumaczenia nie moze dochodzic zadnych praw. W przypadkach spornych i tak trzeba siegnac po polski oryginal. Ale i tak mozesz poprawiac tylko wtedy, kiedy domyslasz sie, o co chodzi, co niestety czasami jest trudne.
[Edited at 2004-03-02 22:56] | | | tłumacz ma przetłumaczyć jak mu sumienie każe | Mar 2, 2004 |
GingerR wrote: Kochani, czy tlumacz ma prawo/obowiazek z oryginalu napisanego fatalnie zrobic tlumaczenie mające rece i nogi?... Czy jesli autor nie zadal sobie trudu dopracowania tekstu, albo robi bledy, to my mamy za niego to "wygladzac"... Kochana, Jak już MUSISZ się tak napracować, to wygładzaj (nie zmieniając treści jak słusznie radzi Uwe), reformatuj i reformuj, ale o tym wszystkim klient powinien się dowiedzieć: zrób listę błędów jakie były w oryginale i które Ty ew. usunęłaś, przedstaw dwuznaczności, zaproponuj własne sugestie, powołaj się na przepisy - nawet zatańcz i stań na głowie a potem nam powiedz, czy klient to docenił (czy dostałaś za to premię) A Twój przypadek wcale nie jet odosobniony, mam właśnie to samo (i format do bani i treść niespójna - składanka z kilku umów). Ale klientem jest użytkownik końcowy a nie biuro, więc robię jak wyżej, aby ich do siebie przywiązać. W przypadku biura nie wiem czy to by miało sens. Głowa do góry Nela | | | PAS Local time: 09:35 Polish to English + ... Crisis? What crisis? | Mar 3, 2004 |
uwe wrote: Jezeli masz tlumaczenie literackie, to wygladzaj. W najlepszym przypadku oryginal bedzie do niczego, a tlumaczenie stanie sie bestsellerem. No ja nie wiem... Jak przeglądam sobie książki typu "Kain" albo "Wojna polsko ruska", to wygładzanie zburzyło by styl oryginału. Ale tłumaczę ci ja sobie teraz dokumencik, którego autor albo nie zna zasady podmiotu i orzeczenia w zdaniu - brakuje jednego albo drugiego, albo myli kropki z przecinkami. To drugie jednak mniej prawdopodobne, bo zaczyna od dużej litery. No i po angielsku wygładzam, uzupełniam tak, żeby to miało sens, po trochu dlatego też, żeby samemu nie wpędzić się w chorobę umysłową. Jeśli za bardzo ingerujesz, to istnieje ryzyko, że Cię posądzą o złe tłumaczenie, a jak powiesz "no bo oryginał był taki" to usłyszysz "Pani nie będzie nas uczyć jak pisać umowy". A format - zawsze trzymam się oryginału, chyba że jest jakaś totalna katastrofa - jak kilka dni temu, gdzie zamiast tabelek w Łerdzie były powstawiane pola tekstowe, a przypisy były robione ręcznie: na dole strony kilka razy "enter" i tekst "przypisu". No i robię kosmetyczne rzeczy - jeśli np. w tłumaczeniu wyłażą mi trzy linijki tekstu na ostatnią stronę to upycham, żeby nie wisiały. rantrantrant blahblahblah Piękny dziś dzień! Pozdrawiam. Paweł
[Edited at 2004-03-03 07:13] | |
|
|
Moim zdaniem... | Mar 3, 2004 |
hmm, generalnie trudno byłoby mi się nie zgodzić z większością z powyższych wypowiedzi "forumowiczów", od siebie dorzucę tylko, że w każdym przypadku - czy poprawiasz, czy nie - taki tekst oznacza dodatkową pracę (bo nawet jeśli możliwie dokładnie odtwarzasz oryginał, to żeby oddać jego niespójność, szczególnie logiczną, często też trzeba się dodatkowo namęczyć). Praca - dodajmy - niezapłacona w każdej wersji. Za to - o ile czujesz się na siłach, ż... See more hmm, generalnie trudno byłoby mi się nie zgodzić z większością z powyższych wypowiedzi "forumowiczów", od siebie dorzucę tylko, że w każdym przypadku - czy poprawiasz, czy nie - taki tekst oznacza dodatkową pracę (bo nawet jeśli możliwie dokładnie odtwarzasz oryginał, to żeby oddać jego niespójność, szczególnie logiczną, często też trzeba się dodatkowo namęczyć). Praca - dodajmy - niezapłacona w każdej wersji. Za to - o ile czujesz się na siłach, żeby poprawiać/ujednolicać/"wygładzać" - zawsze możesz z satysfakcją stwierdzić, że "mogłabyś być prezesem/prawnikiem". Wersja mniej optymistyczna brzmi - dlaczego mam wykonywać pracę prezesa/radcy prawnego za moją stawkę, oni swoje ciężkie pieniądze kasują za to m.in. zadanie, które właśnie zrzucili na Ciebie... Żeby jednak coś konstruktywnego wyniknęło z tego, co piszę: w kwestiach technicznych (formatowanie) zasadniczo zgadzam się z Pawłem, co do zasady - i z Uwe i z Nelą. Szczególnie w przypadku pracy z klientem bezpośrednim, przy odpowiednim podaniu mu - z wyczuciem i taktem - takiej listy niekonsekwencji, nielogiczności lub wręcz zasadniczych błędów - jeśli masz do czynienia z normalnymi ludźmi - możesz wygrać. Klient docenia, że może Ci zaufać, bo wychwycisz błędy, które przeoczyli np. jego prawnicy. Przy okazji jest to zabezpieczenie dla Ciebie, gdyby ktoś się potem usiłował czepiać niewinnego tłumacza. W przypadku biura tłumaczeń jako twojego zleceniodawcy - jeśli takie teksty są sporadyczne - to pozytywny efekt może być podobny do opisanego powyżej. Przy ciągłym powtarzaniu się takiej sytuacji - jeśli wiesz, że teksty pochodzą z tego samego źródła - próbowałbym rozmawiać z ludźmi z biura/ agencji i skłonić ich do kontaktu z ich klientem i wyjaśnienia sprawy, znalezienia jakiegoś rozwiązania. O idealnym przypadku całkowitej remisji u klienta/ w biurze lub rezygnacji z tego konkretnego źródła tekstów nie wspomnę, bo to zależy od zapełnienia twojego "portfela zamówień", czy stawek za te teksty (może warto negocjować dodatkową stawkę za redakcję tekstu?)... W sumie - nie zazdroszczę... Pozdrawiam Darek ▲ Collapse | | |
Ja staram się trzymać oryginalnego stylu pisania. Zaznaczam na czerwono i wytłuszczoną czcionką przypadki wyraźnych pomyłek albo niespójności i wstawiam komentarz "uwaga tłumacza". | | | PAS Local time: 09:35 Polish to English + ... Trzymanie stylu oryginału | Mar 4, 2004 |
Przyszła mi jeszcze jedna rzecz do głowy. Tłumaczę teraz polski dokument na angielski. Wersją obowiązującą będzie wersja polska. Wersja angielska jest dla konsultanta, który musi znać treść dokumentu, żeby wprowadzić poprawki, które zostaną przetłumaczone nazad na polski etc. etc. W polskim tekście są różne gniotki, ale nie przesadne. Gdybym je jednak usunął (tzn. poprawił), to konsultantowi się będzie wydawać, że wszystko jest w porządku, ... See more Przyszła mi jeszcze jedna rzecz do głowy. Tłumaczę teraz polski dokument na angielski. Wersją obowiązującą będzie wersja polska. Wersja angielska jest dla konsultanta, który musi znać treść dokumentu, żeby wprowadzić poprawki, które zostaną przetłumaczone nazad na polski etc. etc. W polskim tekście są różne gniotki, ale nie przesadne. Gdybym je jednak usunął (tzn. poprawił), to konsultantowi się będzie wydawać, że wszystko jest w porządku, nie zgłosi uwag, do zatwierdzenia pójdzie niezmieniony tekst i... wpadka. Czy to jest argument za niepoprawianiem? Paweł ▲ Collapse | | | To report site rules violations or get help, contact a site moderator: You can also contact site staff by submitting a support request » Co robic, gdy oryginal jest niespojny Wordfast Pro | Translation Memory Software for Any Platform
Exclusive discount for ProZ.com users!
Save over 13% when purchasing Wordfast Pro through ProZ.com. Wordfast is the world's #1 provider of platform-independent Translation Memory software. Consistently ranked the most user-friendly and highest value
Buy now! » |
| Anycount & Translation Office 3000 | Translation Office 3000
Translation Office 3000 is an advanced accounting tool for freelance translators and small agencies. TO3000 easily and seamlessly integrates with the business life of professional freelance translators.
More info » |
|
| | | | X Sign in to your ProZ.com account... | | | | | |