This site uses cookies.
Some of these cookies are essential to the operation of the site,
while others help to improve your experience by providing insights into how the site is being used.
For more information, please see the ProZ.com privacy policy.
This person has a SecurePRO™ card. Because this person is not a ProZ.com Plus subscriber, to view his or her SecurePRO™ card you must be a ProZ.com Business member or Plus subscriber.
Affiliations
This person is not affiliated with any business or Blue Board record at ProZ.com.
Services
Translation, Editing/proofreading, Subtitling, Transcription, Training
Expertise
Specializes in:
Art, Arts & Crafts, Painting
Philosophy
Religion
Poetry & Literature
Linguistics
General / Conversation / Greetings / Letters
Environment & Ecology
Cinema, Film, TV, Drama
Certificates, Diplomas, Licenses, CVs
Education / Pedagogy
Also works in:
Psychology
Anthropology
Geography
Idioms / Maxims / Sayings
Tourism & Travel
Food & Drink
Human Resources
Slang
Petroleum Eng/Sci
Safety
History
Printing & Publishing
More
Less
Rates
Portfolio
Sample translations submitted: 1
Polish to English: Co mówi ciało, które śni / What says the body that is dreaming Detailed field: Psychology
Source text - Polish Co mówi ciało, które śni
Co najmniej od czasów Platona w zachodniej kulturze dominuje przekonanie, że ciało i psychika to coś zupełnie innego. Ale ludzkiego doświadczenia nie da się upchnąć w tym ciasnym modelu.
1) Mimo medycyny rozwiniętej w niewyobrażalnej skali, mimo promieni rentgena, tomografii komputerowej, diagnostyki na poziomie komórkowym – wciąż jesteśmy bezradni wobec własnego ciała. I nie chodzi mi wcale o to, że na świecie jest co najmniej kilkadziesiąt (jeśli nie kilkaset) chorób, z którymi żaden lekarz nie potrafi dać sobie rady i które niemal w stu procentach przypadków doprowadzają do śmierci. Chodzi mi raczej o to, że w różnych momentach życia doświadczamy boleśnie, iż nasze ciała funkcjonują zupełnie niezależnie od nas. Takie doświadczenia mogą być całkiem niewinne. Od wywołujących panikę, ale niegroźnych palpitacji serca, mających ewidentnie nerwowe pochodzenie, po niekontrolowane tiki, migreny i mdłości dopadające nas akurat w dniu, w którym mamy do załatwienia niezwykle ważne sprawy. Takie doświadczenia mogą być jednak również przerażające i straszne. Ciało może bowiem odmówić posłuszeństwa w stopniu radykalnym, umysł zaś czuje się wtedy jak uwięziony w uniezależnionej od niego machinie, której tryby powoli przestają działać.
2) Co najmniej od czasów Platona – a więc od ponad dwóch i pół tysiąca lat – w kulturze zachodniej dominuje przekonanie, że ciało i dusza (czy też, jak mówi się dzisiaj, ciało i umysł) są w rzeczywistości całkowicie od siebie różne. Dualizmu tego nie osłabia w żaden sposób współczesna neurobiologia, która – tak przynajmniej uważa wielu psychologów i filozofów bezkrytycznie neurobiologią zachwyconych – przynosi ostateczne rozstrzygnięcie wielu dotychczas nierozstrzygalnych dylematów metafizycznych. W świetle najnowszych badań, dowodzą neurobiolodzy, a za nimi rozmaici wybitni myśliciele, na przykład słynny filozof Daniel C. Dennett, nie może być wątpliwości, że takie fenomeny jak umysł czy świadomość są wyłącznie pochodną procesów mózgowych. Zagadka ciała i duszy w takim świecie nie istnieje. Wątpliwość, skąd się bierze umysł, zostaje definitywnie rozwiana. Nic, tylko triumfalnie otwierać szampana. Pachnie utopią? Moim zdaniem pachnie. Zwłaszcza że z drugiej strony spora część filozofów i psychologów przekonuje, iż rzeczywistości ludzkiego doświadczenia nie da się upchnąć w tym ciasnym modelu, wbrew pozorom mocno zakorzenionym w platońskim dualizmie. Zakorzenionym, bo wciąż rozgraniczającym to, co psychiczne, od tego, co cielesne – tyle że wywodzącym jedno z drugiego. Tymczasem można na ten temat myśleć zupełnie inaczej.
3) Od końca XIX wieku, kiedy to nastąpiła – początkowo w kręgach teozofów i spirytystów – eksplozja zainteresowania religiami Wschodu, datuje się postępująca w zachodniej kulturze ekspansja rozmaitych orientalnych technik i wierzeń. Psychologia analityczna Carla Gustava Junga również w jakiejś części wyrosła z tych jogiczno-taoistycznych korzeni. Dlatego właśnie Jung ze swoją fascynacją Wschodem (nie tylko teoretyczną – całe życie ćwiczył jogę i korzystał z porad chińskiej wyroczni I-Cing) stał się ojcem psychosomatyki, czyli takiego nurtu w psychologii, który postrzega człowieka jako całość, a wszystko, co się z nim dzieje, jako wyraz tyleż procesów organicznych, co psychicznych. Jeden zaś z najwybitniejszych uczniów Junga, Arnold Mindell, stworzył niezwykle ciekawą szkołę terapeutyczną, zwaną psychologią procesu. Jej podstawowym celem jest przywrócenie poczucia nierozdzielności ciała i psyche. W trakcie trwającej już przeszło 30 lat działalności Mindell zajmował się metodycznym rozbijaniem mitów na temat ciała, które od zarania dziejów funkcjonują w naszej kulturze. Już we wczesnych latach 80. naraził się zwolennikom radykalnej neurobiologii, udowadniając, że osoby pogrążone w głębokiej śpiączce wcale nie są niezdolne do jakiejkolwiek formy komunikacji z otoczeniem. Wręcz przeciwnie, jeśli tylko wsłuchać się w subtelne sygnały, jakie wysyłają (mogą to być drobne ruchy dłoni, skurcze, prawie niezauważalne ruchy, ledwo słyszalne dźwięki), komunikacja z nimi staje się możliwa, a ludzie ci bardzo często – pod wpływem takiego kontaktu – wybudzają się nawet z zaawansowanych stanów wegetatywnych. Wszystko dlatego, przekonuje Mindell, że ciało i jego symptomy to najlepsi przewodnicy na drodze do szeroko rozumianego szczęścia.
4) Wszystko, co się zdarza – twierdzi Mindell – ma głęboki sens, z którego istnienia na pierwszy rzut oka nie zdajesz sobie sprawy. Zamiast więc unikać rozmaitych symptomów i dążyć do ich błyskawicznej anihilacji – poprzez środki przeciwbólowe, uspokajające itp. – spróbuj zastanowić się, jakiego rodzaju zmiany domaga się od ciebie to, co właśnie się wydarzyło. Nie chodzi rzecz jasna o to, żeby rezygnować z medycyny, ale raczej o to, żeby uruchomić myślenie intencjonalne – poszukujące ukrytego sensu tam, gdzie z pozoru go nie ma. Dzięki temu coś, co wydawało się zwykłym bólem głowy, może nagle stać się istotnym komunikatem dotyczącym kierunku, w którym powinniśmy poprowadzić nasze życie. Bo ciało mówi do nas cały czas, problem tylko w tym, że ignorujemy jego głos. Jeśli natomiast zaczniemy postrzegać doświadczenia cielesne jako rodzaj snu (tyle że takiego, który śni całe nasze ciało, a nie tylko głowa), otworzy się przed nami rzeczywistość, w której symptomy i choroby – niczym senne symbole – niosą ze sobą ukryte przesłanie. I kiedy spróbujemy to przesłanie zrozumieć, wówczas mamy szansę nie tylko pozbyć się dokuczliwych symptomów (bo kiedy odczytamy informację, którą ze sobą przynoszą, przestaną być potrzebne), ale i wzbogacić swoje życie. Jeśli ta sztuka się nam uda i zaczniemy postrzegać nasze „ja”, naszą świadomość również w tych samych onirycznych kategoriach, wówczas – przekonuje Mindell – zrozumiemy, że i ciało, i psychika są tylko manifestacją czegoś znacznie większego, czegoś przekraczającego każdą indywidualność. Stąd już – jak widać – tylko krok w stronę mistyki i metafizyki.
5) Piszę o tym głównie dlatego, żeby pokazać, jak niezwykle istotne są w psychologii jej fundamenty światopoglądowe. Jak istotne są bazowe obrazy, filozoficzne rozstrzygnięcia, które stoją u podstaw naszych teorii, a zatem naszych przeżyć. Czy kiedykolwiek uda się nam jednoznacznie powiedzieć, która z tych koncepcji jest właściwa? Mocno w to wątpię. Możemy tylko nieustannie przypominać, że w ostateczności wszystko zależy od naszych założeń. Co więcej – a to chyba największa tajemnica – rzeczywistość również potrafi się do nich doskonale dopasować. Bo przecież zarówno Jung i Mindell, jak i wielu terapeutów wychodzących od przesłanek radykalnie odmiennych osiągali i osiągają całkiem zadowalające rezultaty w pracy z pacjentami. I akurat ta ostatnia okoliczność jest – w świetle naszej ogólnej bezradności wobec świata – dość pokrzepiająca.
Translation - English What says the body that is dreaming
At least since the time of Plato Western culture is dominated by a belief that body and psyche are two entirely different things. But human experience cannot be pushed into this narrow model.
1) Despite medicine developed on an unimaginable scale, despite the X-ray, computer tomography, diagnostics at the cellular level, we are still helpless towards our own body. And my concern is not at all about the fact that in the world there are at least tens (if not hundreds) of diseases which none of doctors can manage, and that nearly in one hundred percent of cases they lead to death. My point is rather that in different moments of our life, we painfully experience that our bodies function completely independently from us. Such experiences can be quite innocent. From those that cause panic, such as harmless heart palpitations which clearly has a nervous origin, to the uncontrollable tics, migraines and nausea that reach us just on the day in which we have some very important things to do. Such experiences, however, can also be frightening and horrible. The body may indeed refuse obedience to the radical extend, in such moments the mind is as if trapped in the machine that is independent from it and the modes of which slowly stop working.
2) At least since the time of Plato – that is since over two and a half thousand years – Western culture is dominated by the belief that body and soul (or, as we tend to say today, body and mind) are in fact completely different from one another. This dualism is not in any way weakened by modern neuroscience which, as many psychologists and philosophers who are uncritically enthusiastic about neurobiology believe, determines the outcome of many previously undecidable metaphysical dilemmas. In light of recent studies – as neuroscientists, such as the famous philosopher Daniel C. Dennett, followed by many prominent thinkers, have shown – there can be no doubt that such phenomena as mind or consciousness are only derivatives of brain processes. The riddle of body and soul does not exist in such a world. Uncertainty where the mind comes from becomes finally dispelled. Nothing more but to open the champagne triumphantly. Smells like a utopia? In my view, it does. Especially that, on the other hand, a great deal of philosophers and psychologists argues that in reality human experience cannot be pushed into this narrow model, despite the appearances firmly rooted in the Platonic dualism. Rooted, because still distinguishing that, which is mental from that, which is bodily – only that one derives from the other. Meanwhile, you can think about it in a totally different way.
3) The progressive expansion of various oriental techniques and beliefs in Western culture is dated as far as the late nineteenth century, when an explosion of an interest in Eastern religions – initially in the circles of theosophists and spiritualists – took place. Carl Gustav Jung’s analytical psychology also grown to some extend from those Taoist yoga roots. That is why Jung, with his fascination with the East (not just theoretical (he practiced yoga throughout his life and benefited from the advices of Chinese oracle I-Ching), became the father of psychosomatics – that is the kind of a trend in psychology in which a man is perceived as a whole, and everything what is happening with him as an expression not so much of organic processes, as of mental ones. Arnold Mindell, one of Jung’s most outstanding students, has created a very interesting therapeutic school, called psychology of the process. Its primary objective is to restore a sense of the inseparability of body and psyche. During the activity that has been already lasting over 30 years, Mindell has been dealing with a methodology concerning destroying myths connected with the body which since the dawn of the history have been functioning in our culture. Already in the early 80s, he exposed himself to the criticism of the followers of radical neurobiology, proving that people who were in a deep coma are not incapable of any form of communication with the surrounding. On the contrary, if you just listen to subtle signals they send (those may be small movements of hands, cramps, almost imperceptible movements, barely audible sounds), communication with them becomes possible, and very often these people – under the influence of such contact – are roused from even the advanced vegetative states. As Mindell argues, this is all because the body and its symptoms are the best guides on the way to happiness in a broad understanding.
4) Everything that happens – says Mindell – has a deep sense, the existence of which you do not realize at first glance. Therefore, instead of avoiding a variety of symptoms and aiming at their immediate annihilation – by painkillers, sedatives, etc. - try to think about what kind of a change is demanded from you by what has just happened. Of course the case is not to abandon medicine, but rather to employ intentional thinking, with the help of which we may search of a hidden meaning in the place where ostensibly it cannot not be found. Thanks to this, something which seemed to be an ordinary headache, may suddenly become an important communicate concerning the direction in which we should lead our lives. Because the body speaks to us all the time; the only problem is that we tend to ignore his voice. Additionally, if we start to perceive bodily experiences as a kind of a dream (that is dreamt by our entire body, not just the head), the reality in which symptoms and diseases – like dream symbols – carry a hidden message will open up before us. And if we try to comprehend this message, then we have a chance not only to get rid of troublesome symptoms (because whenever we decode the information which is brought with them, they will no longer be needed), but also enrich our lives. If we manage to do this and if we begin to perceive our ‘self’, our consciousness also in the same dream-like categories, then – says Mindell – we will understand that both body and psyche are just a manifestation of something much bigger, something that exceed every individuality. From here – as you can see – there is only a step towards mysticism and metaphysics.
5) I am writing about this primarily to show how vital in psychology are its ideological foundations. How important are underlying images, philosophical decisions which are at the bottom of our theories and, therefore, our experiences. Will we ever be able to clearly state which of these ideas is correct? I strongly doubt it. We can only continuously remind ourselves that in the end everything depends on our assumptions. Moreover – and this is probably the biggest mystery – the reality can also adjust to them perfectly. Because both Jung and Mindell, as well as many other therapists who follow radically different premises, achieved and still achieve quite satisfactory results at work with their patients. And this very last fact – in light of our general helplessness towards the world – is quite refreshing.